Clos Brothers pomaga Karpiom non profit od 2009 roku. Jakie są powody?
Bo Okoń z naszego logo nie mógł już znieść losu swych śniętych Braci.
Bo postawiliśmy sobie za cel, aby wizerunek Karpia zyskał w końcu ludzką twarz.
Bo przyciągają nas ludzie, których Ziemia przyciąga na nieco innych zasadach.
Bo lubimy robić dobre rzeczy.
Bo tak.
Popieram kampanię Jeszcze żywy KARP. Rozpoznawanie naturalnych praw zwierząt jest oczywistym kierunkiem rozwoju nowoczesnego społeczeństwa i bardzo się cieszę, że powstaje coraz więcej inicjatyw mających na celu uświadomienie, że obowiązek niezadawania innym niepotrzebnego cierpienia powinien obowiązywać również w stosunku do zwierząt. Ufam, że kampania odniesie zamierzony skutek i spowoduje poprawę losu nie tylko karpi, ale zwierząt w ogóle.
Czujemy się wyróżnieni. Pomagała Klubowi Gaja głównie adwokat Magdalena Pyzik. Dlaczego? Bo ochrona karpia, który nie ma głosu, jest najlepszym sposobem zagospodarowania umiejętności tych którzy z racji wykonywanego zawodu imputują sobie prawo do reprezentowania cudzych interesów prawnych. Okazuje się, że karp może być podmiotem, klientem, a nie li tylko rzeczą w tradycyjnym ujęciu obowiązujących kodyfikacji prawnych, których początki sięgają starożytnego Rzymu.
Popieram akcję Klubu Gaja w sprawie wigilijnych karpi od lat, bo popieram każde działanie, które może zaoszczędzić zwierzętom cierpień. Obyczaj kupowania żywych karpi - zresztą wszelkich żywych ryb w sklepach i na targowiskach - jest wyjątkowo okrutny i niczym, oprócz tradycji, nieuzasadniony. Sama nie jem zwierząt, ale rozumiem, że wielu ludzi nie potrafi albo nie chce przejść na wegetarianizm czy weganizm. Uważam jednak, że moralnym obowiązkiem każdego jest zrobić tyle, na ile go stać, by nie przyczyniać się do cierpienia innych - w tym zwierząt, które są, jak my, czującymi istotami. Jak chodzi o ból i strach, naprawdę nic lub niewiele nas różni.
„Jest taki dzień tylko jeden raz do roku. Dzień, zwykły dzień, który liczy się od zmroku. Jest taki dzień, gdy jesteśmy wszyscy razem. Dzień, piękny dzień dziś nam rok go składa w darze” - piękna piosenka Czerwonych Gitar. Ja też przez wiele lat cieszyłam się na na ten dzień. A potem przestałam się cieszyć. Gdy się zbliża wraz nim zbliża się obraz umierających, zakrwawionych istot obok których ludzie przechodzą obojętnie, bo nie krzyczą. Chciałabym znowu czekać z radością na Wigilię.
Jak co roku, przedświąteczną atmosferę będzie psuł widok stert karpi, duszących się w ciasnych akwariach z minimalną ilością wody, przenoszonych na wagę przy pomocy metalowych szpikulców, szamoczących się w plastikowych reklamówkach. Pocieszające, że chyba jesteśmy na ich los coraz bardziej wrażliwi. Coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę, że to nie masa towarowa, ale żywe, czujące istoty. Dlatego warto reagować, zwracać uwagę, interweniować. Lub chociaż wykonać plan minimum: nie kupować żywych ryb. Głosowanie portfelem w gospodarce rynkowej ma sens.
Z Pisma Świętego jasno wynika, że ”i to stworzenie wyswobodzone zostanie z niewoli zniszczenia do wolności chwały dzieci Bożych. Wiemy bowiem, że całe stworzenie ciężko wespół wzdycha i cierpi wspólnie bóle rodzenia aż do teraz.” To słowa św. Pawła z Listu do Rzymian 8, 21-22 (Ekumeniczny Przekład Przyjaciół). Całe stworzenie żywe cierpi wraz z człowiekiem, więcej: wraz z Bogiem-Człowiekiem, ale dzięki Jego Krzyżowi wyswobodzone zostanie z ziemskiej niewoli, niedoli. Chodzi jednak o to, żebyśmy solidarnie umniejszali mu jego cierpienia, przyczyniając się jakoś w ten sposób do owego ostatecznego wyzwolenia. Żebyśmy to czynili szczególnie przed świętowaniem narodzenia Wyzwoliciela z Nazaretu. Czy w ogóle musimy na ten wieczór cokolwiek zabijać? Miejmy wciąż w pamięci parafrazę kolędy, którą usłyszałem od ks. prof. Jana Kracika: ”Bóg się rodzi, karp truchleje”...
Jak trafić do ludzi? Edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja. Nawet, jeśli zmiana świadomości społeczeństwa przychodzi z ogromnym trudem, to z czasem naprawdę widać tego efekty. Bo czy nie jest sukcesem to, że ludzie, którzy jeszcze kilka lat temu kupowali żywe karpie, wieźli je w reklamówce do domu, a potem oprawiali w łazience, teraz przed świętami pojadą do któregoś z gospodarstw rybackich w okolicy, kupią karpie i proszą o ich zabicie na miejscu? Znam takich ludzi i jestem pewna, że największy wpływ na zmianę ich obyczajów miała właśnie kampania Jeszcze żywy KARP.
Apel o humanitarne traktowanie żywych ryb podczas ich transportu, sprzedaży w sklepach czy na straganach kierowany jest zarówno do sprzedawców, jak i kupujących. To od nas i naszych wyborów zależy los tych zwierząt. Dlatego wyrażam pełne poparcie dla kampanii Jeszcze żywy KARP, która jest odzwierciedleniem wieloletnich starań Klubu Gaja o prawną ochronę żywego karpia i skutecznie podnosi poziom świadomości konsumenckiej w naszym społeczeństwie. Inspekcja Handlowa w Katowicach od kilku lat efektywnie współpracuje z Klubem Gaja uczestnicząc w jego działaniach i promując jego inicjatywy, które rozwijają wyobraźnię ekologiczną tak cenną we współczesnym świecie.
Nie trzyma się w sklepach żywych kur w ciasnych klatkach czy krów na postronku, ani nie dokonuje świniobicia na oczach klientów. Nie ma więc żadnego powodu, aby żywe ryby dogorywały w ciasnych sklepowych kojcach z pozbawioną tlenu wodą albo w reklamówkach. Najlepiej kultywować świąteczne tradycje kulinarne kupując świeże karpie w formie tuszek, płatów czy filetów, podobnie jak inne gatunki mięsa. To logiczne, wygodne i humanitarne – dlatego zdecydowanie popieram kampanię Jeszcze żywy KARP prowadzoną od wielu lat przez Klub Gaja.
Popieram działania społeczne na rzecz ochrony zwierząt w tym żywych ryb sprzedawanych w okresie przedświątecznym. Ochrona żywych karpi w zgodzie z zapisami Ustawy o ochronie zwierząt jest ideą słuszną i wartą wspierania.
Wspierając coroczna kampanię społeczną Klubu Gaja przedszkolaki z Przedszkola nr 48 również apelują do wszystkich o humanitarne traktowanie karpi i propagowanie kupowania karpi z lodu czy chłodni. Dzieci słuchały opowiadań nauczycieli, wyrażały swoje uczucia i ilustrowały je w postaci prac plastycznych, w których chciały pokazać, że karpie najlepiej czują się w wodzie, a nie w ciasnych akwariach czy reklamówkach.
Jesteśmy zawodowymi aktorami, reżyserami i choreografami, którzy z racji wykonywanego zawodu przyzwyczajeni są do tworzenia.
Tworzymy. Tworzymy nasze Stowarzyszenie i Teatr XL. Tworzymy sztukę. I chcemy tworzyć lepszą rzeczywistość poprzez sztukę. Umożliwia nam to wyobraźnia.
Wyobrażam sobie jak to jest…gdy brakuje powietrza…gdy nie mogę nawet krzyczeć...gdy nie ma obok nikogo kto umiałby pomóc…gdy czuje jak uchodzi ze mnie życie..
gdy udaje mi się złapać oddech…ale to nie przynosi ulgi…wydłuża tylko agonię…bo znowu brakuje mi powietrza
Stowarzyszenie Międzynarodowych Inicjatyw Artystycznych EduTeArt i działający przy Stowarzyszeniu Teatr XL
www.eduteart.pl
Charakteryzację karpi wykonały dla nas:
Reżyser, scenarzysta, montażysta i operator.
Spoty tv i making of sesji Karpia.